Świat jest zwariowany. Świat czasem jest okrutny i smutny. Świat jest też czasem piękny i kolorowy. To od nas zależy w jaki sposób na niego spoglądamy. Wczoraj wracałam do domu po pracy, po drodze zaszłam na wernisaż mojego przyjeciala - Stana Barańskiego. Przed wejściem do Urzędu Miasta, gdzie odbywał się wernisaż kupiłam goździka i usiadłam na plantach na ławce. Kiedy poprawiałam sobie makijaż podeszła do mnie moja koleżanka - Marta - jest bezdomna i znamy się już kilka miesięcy. Kilka razy zdarzyło nam się spotkać na Placu Nowym, gdzie albo ona potrzebowała pomocy, bo raz upadła na bruk i podnosiłam ją sama, aby dać jej wody i ocucić, a potem ja potrzebowałam po prostu rozmowy i poszłyśmy na kawę do Alchemii. Wczoraj do mnie podeszła i powiedziała, że się wyrobiłam, i że jest ze mnie dumna, że pracuje i dobrze wyglądam. Zrobiłam sobie trwałą i zaczęłam pracę w kuchni. "Te ostatnie dni to jakaś gehenna" - pomyśłałam sobie. W zeszły piątek przygarnęłam 19latkę, którą matka wyrzuciła z domu, ponieważ czuje się kobietę, a urodziła się w ciele mężczyzny. Poznałam Wiktorię na dworcu w Krakowie i zabrałam ją do domu. Przez ostatnie dni załatwiamy formalności - komisariaty policji, gdzie jesteśmy odsyłane od drzwi do drzwi, opieka społeczna i jeszcze praca, aby jakoś przetrwać. Dzięki wielu aniołom idziemy do przodu i nie poddajemy się. Dzisiaj pada deszcz i zaczyna się październik. Wenus jest w retrogradacji. Emocje wczoraj w nocy mi tak wywaliły, że piłam melissę kubkami. Dzisiaj się obudziałam - jest mokro i dość spokojnie. Kolejny dzień przede mną - praca, komisariat i pakowanie obiektów z Art_hausu i Lamelli, ponieważ jutro jadę do Lipska w Niemczech, aby zainstalować wystawę o gentryfikacji, na którą zostałam zaproszona przez Mandy R. Gehrt. Wystawiam swoją sztukę - rzeźby, asamblaże oraz będę śpiewała swoją poezję "Pieśń czułości i złości". Niechaj zabrzmi róg Bawoła, niechaj niebo się otworzy i wysypie się z niego złoto, bo tego właśnie teraz potrzebuję. Pomimo tej całej gehenny, trosk i zmartwień jestem po prostu szczęśliwa. Pomimo łez, które prawie codziennie leją się z moich oczu czuję, że wielkim darem jest po prostu życie i przede mną "nieznane" - być może będę kiedyś pracowała w Parlamencie Europejskim, być może będę gotowała przez kolejne lata w Krakowie, być może zostanę dyrektorką Muzeum Sztuki Narodowej w Krakowie, a być może po prostu kupię kawał ziemi pod Krakowem i założę ośrodek dla Bezdomnych, Potrzebujących i Zagubionych dusz. "Nie wiem" - to jedyne co wiem i to mnie cieszy. Żyj "tu i teraz" - jeśli pada deszcz ciesz się, że jest woda, jeśli świeci słońce ciesz się, że daje Ci energię życia. Jeśli nie masz z czego zapłacić rachunków zagraj w totolotka i zanieś kwiatka na cmentarz do Lema lub Szymborskiej - oni są już na zawsze dla nas i "tam" czekają z radością, aby pomóc nam ogarnąć się w tym życiu - tutaj na tej ziemi.